Artykuł o Ogólnopolskim Dniu Walki z Depresją
Szacuje się, że ok. 40-80% pacjentów cierpiących na depresję ma myśli samobójcze. Znaczna część osób zmagająca się z zaburzeniem depresyjnym podejmuje autodestrukcyjne działania. U 15% z nich podjęta próba samobójcza kończy się realną śmiercią. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), depresja może być przyczyną aż 800 000 samobójstw rocznie. Zgodnie z szacunkami WHO, w 2020 roku depresja stała się drugim, po chorobach układu krążenia, największym problemem zdrowotnym na świecie.
Z okazji Ogólnopolskiego Dnia Walki z Depresją, dr Ewa Wojtyna, prof. UŚ z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, naukowiec, psychiatra, psychoterapeuta i superwizor terapii poznawczo-behawioralnej opowiedziała o tym, jak niebezpieczną chorobą jest depresja.
– Depresję można stwierdzić w momencie, gdy objawy utrzymują się co najmniej dwa tygodnie przez większą część dnia – mówi dr Ewa Wojtyna, prof. UŚ. – Jednym z najczęstszych powodów prowadzących do depresji jest przewlekły stres. Według bieżących statystyk, w Polsce depresja dotyka co piątą kobietę i co dziesiątego mężczyznę. Objawy tej przypadłości bardzo mocno upośledzają codzienne funkcjonowanie. Do podstawowych i najbardziej charakterystycznych objawów należy spadek nastroju. Oprócz tego możemy zaobserwować również znaczne obniżenie poziomu dotychczasowych zainteresowań, energii i aktywności, zaburzenie rytmu okołodobowego oraz negatywne, a nawet skrajnie krytyczne myśli o sobie, swojej rzeczywistości i przyszłości. Depresja powoduje zatrzymanie się człowieka w jego normalnym funkcjonowaniu. To powoduje nie tylko cierpienie człowieka, ale także straty ekonomiczne, społeczne i materialne.
Stres można rozumieć bardzo szeroko. Według prof. Ewy Wojtyny stresorami, czyli czynnikami aktywizującymi reakcję stresową, mogą być zarówno poważne tragedie osobiste i rodzinne, kryzysy i przeżycia traumatyczne, jak i kumulacja bieżących problemów czy uciążliwości dnia codziennego. Niebezpieczna staje się sytuacja, w której obciążenia przeważają nad możliwościami radzenia sobie człowieka.
– Powodami objawów depresyjnych mogą być także czynniki biologiczne, somatyczne. Na skutek zaburzeń gospodarki hormonalnej, np. przy niewydolności tarczycy, mogą pojawić się stany obniżonego nastroju, przy dysregulacjach w zakresie hormonów płciowych, chorobach metabolicznych, zaburzeniach układu krążenia czy związanych z cukrzycą. Takie osoby, borykające się z nieprawidłowościami w sposób niezawiniony, są narażone na stany depresyjne do końca swojego życia. Czynników i powodów depresji jest bardzo wiele – dodaje specjalistka.
Wśród stresorów doświadczanych przez człowieka, dr Ewa Wojtyna, prof. UŚ wspomina o stratach, których można doświadczyć, a które mogą przyczynić się do wywołania depresji.
– Nasze życie przebiega obecnie w bardzo szybkim tempie. Notorycznie mnożą nam się sprawy, które wymagają załatwienia. Świat oferuje bardzo wiele współczesnemu człowiekowi. Z tego powodu sięga on swoimi marzeniami, pragnieniami i planami na samospełnienie bardzo wysoko. Momenty zwolnienia tempa czy nawet zaprzestania rozwijania swojej kariery zawodowej bądź realizowania pasji może wywołać poczucie straty, marnowania swojego życia i niemożność jego realizacji w taki sposób, jak byśmy tego chcieli. Straty mocno wiążą się z ryzykiem rozwoju stanów depresyjnych. W dzisiejszych czasach zmienia się znaczenie straty. Kiedyś „strata” była realną utratą czegoś lub kogoś, dziś straty bardzo często są kojarzone z brakiem możliwości korzystania z czegoś, co potencjalnie mogłoby być dostępne. Często jako strata opisywane są sytuacje, w których np. z powodu choroby, bolesnej miesiączki, ciąży czy rodzicielstwa nie można realizować samego siebie tak, jak to planowaliśmy – wyjaśnia prof. Wojtyna.
Niepokojącą tendencją jest wzrost zachorowań na depresję u dzieci i młodzieży. Depresja z roku na rok staje się bardziej rozpowszechniona u coraz młodszych dzieci. Adekwatnie do wczesnego doświadczania poważnych problemów rośnie liczba dzieci uciekających się do prób samobójczych. Próby samobójcze zakończone odebraniem sobie życia pojawiają się już u dzieci w wieku przedszkolnym. – Depresja u tak młodych pacjentów przebiega inaczej niż u dorosłego: rzadziej zobaczymy klasyczne obniżenie nastroju, smutek czy rozpacz. Obniżenie się poziomu energii u dzieci czy ich zaangażowania w dotychczasowe zainteresowania może być dla dorosłego niezauważalne. Z kolei napięcie i stan obniżonego nastroju może się u nich przejawiać poprzez drażliwość, bardzo nielubianą i często karaną przez rodziców czy nauczycieli – mówi specjalistka. – Aby pomóc dziecku w depresji, oprócz psychoterapii i czasem farmakoterapii, niezbędne jest poświęcenie mu czasu i uważne wysłuchanie tego, jakie żywi w sobie uczucia i jakie są powody jego nastroju, otoczenie go atmosferą zaufania, zainteresowania i tego, żeby poczuło, że jest dla kogoś ważne.
Obecność drugiego człowieka jest kluczowa w leczeniu wszystkich osób z depresji, niezależnie od wieku. Ważne jest znalezienie czasu, wspólne robienie różnych rzeczy, aktywizowanie w kierunku czynności, które przynoszą poczucie spełniania ważnych wartości i dających radość, poczucie spełniania się.
W leczeniu depresji można wykorzystać zarówno psychoterapię, jak i farmakoterapię, których skuteczność, zwłaszcza w lżejszych postaciach tego zaburzenia, jest porównywalna. Rodzaj leczenia można dobrać do potrzeb konkretnej osoby. Jedni wolą pracę z psychoterapeutą, inni wybierają leki. Wciąż jednak króluje sporo mitów na temat farmakoterapii. Pomimo jej udowodnionej skuteczności, wiele osób boi się przyjmowania środków przepisanych przez psychiatrów. Ich działanie, jak zapewnia badaczka, jest bardzo skuteczne, bezpieczne i nie ma obaw wobec ich stosowania. Niemniej należy być świadomym mechanizmów, wedle których działają – należy stosować te leki zgodnie z zaleceniami.
– Leki przeciwdepresyjne rozwijają pełnię swojego działania dopiero po kilku tygodniach systematycznego stosowania. To wynika z procesów neuroplastycznych, jakie zachodzą w naszym mózgu. Przekaz impulsów między neuronami ma swój własny rytm, w którym odpowiednia ilość neuroprzekaźników jest przekazywana między nimi. Do tych neuroprzekaźników zaliczane są dopamina, serotonina i noradrenalina. W przypadku depresji, w szczelinach synaptycznych, czyli połączeniach między komórkami nerwowymi, jest coraz mniej tych neuroprzekaźników. A to skutkuje coraz gorszym przetwarzaniem danych przez mózg. Leki przeciwdepresyjne powodują przywrócenie równowagi w procesach, jakie dzieją się w synapsach. Zwiększa się liczba neuroprzekaźników, uregulowaniu ulega tzw. gęstość receptorów dla tych substancji. Receptory to miejsca, które przechwytują neuroprzekaźniki. Część tych procesów wymaga przebudowy synaps. To może zająć właśnie te kilka tygodni i dopiero potem leki zaczynają działać właściwie. Lekarz powinien zawsze wytłumaczyć, co i kiedy będzie się działo po wprowadzeniu leków. Po ustąpieniu objawów depresyjnych leki standardowo stosuje się jeszcze przez około sześć miesięcy.
Granica pomiędzy fizjologicznym doznawanym stresem a jego nadmiarową formą nie zawsze jest jednoznacznie zdefiniowana. Istnieje wiele osób, które, pomimo przeciwności losu i naporu stresorów, potrafią przetrwać trudne sytuacje i poradzić sobie ze stresem. Pomaga w tym wiele cech temperamentalnych i osobowościowych, przykładowo tzw. odporność psychiczna. Jednakże, istotne jest wsparcie ze strony bliskich oraz korzystne środowisko społeczne. Poza profesjonalną pomocą terapeutyczną i farmakologiczną, ważna jest wzajemna uważność i zrozumienie, co stanowi istotny element procesu leczenia.